wtorek, 27 stycznia 2015

Rozdzial V

            Gęstwina dzikich krzaków coraz bardziej się oddalała, w miarę gdy szłam coraz głębiej w nieznane. Krajobraz diametralnie się zmieniał. W miejsca drzew pojawił się równo przycięty żywopłot, a moim oczom zaczęły ukazywać się coraz to dziwniejsze rodzaje ogrodowych roślin, muszę jednak przyznać, że bardzo dobrze zadbanych. Jednak dziwiła mnie jedna rzecz... Kto normalny marnowałby czas i energię na budowanie wielkiej rezydencji w środku gigantycznej zarośniętej puszczy?
            Nagle moim oczom ukazał się średniej wielkości dom z drewnianych bali. No cóż, cofam ten fakt, kiedy mówiłam o wielkiej rezydencji.
            Podeszłam bliżej. 

            Tutaj właśnie kończył się żywopłot, a zaczynała mała piaskowa dróżka prowadząca do werandy. Zaczęłam bardziej przypatrywać się miejscu i po chwili spostrzegłam, że jednak nie jestem tutaj sama. Na krześle przy stoliku siedział lekko zgarbiony chłopak. Kiedy zaczęłam przyglądać mu się uważniej, zauważyłam że gra w karty. Jednak były one ustawione w jakimś dziwnym, nielogicznym i niezrozumiałym dla mnie szyku. Właśnie oparł zamyśloną twarz na lewym ramieniu, a na jego czole pojawiła się lekka zmarszczka. Zdaje się, że myślał o czymś intensywnie. 
            W końcu zebrałam się na odwagę i zaczęłam iść w jego kierunku, ale albo mnie nie widział, albo mnie ignorował, bo kiedy wchodziłam po trzeszczących schodach werandy nawet nie podniósł głowy. Stojąc jakieś dwa metry od niego byłam w stanie bardziej przyjrzeć się jego twarzy. Miał kasztanowe włosy, bladą cerę i delikatny mały nos. W dodatku całkiem smukłą sylwetkę. 
            Dopiero teraz raczył na mnie spojrzeć, a ja ujrzałam jego ciemnoniebieskie przenikliwe oczy. Zaczęłam zastanawiać się czy się nie odezwać, ale w tej chwili chłopak mnie wyręczył.

- Co taka przeciętna dziewczyna robi w takim nieprzeciętnym miejscu? - zapytał nadal nie wstając od krzesła.
Otworzyłam usta, aby coś z siebie wydusić, ale on znowu mi przerwał.
- Chwila, chwila. Gdzie twój strażnik? Taka twarda z ciebie sztuka, że już udało ci się go wykurzyć? - szatyn zaczął się śmiać. - Jestem Jess. - wyciągnął rękę, burząc przy tym swoją abstrakcyjną karcianą konfigurację.
            Trochę dziwny, pomyślałam. Niepewnie podałam rękę dopiero co poznanemu chłopakowi patrząc mu prosto w oczy, gdy nagle usłyszałam jakiś stary skrzeczący kobiecy głos dobiegający ze środka domu:
- Jason! Obiad! 
Spojrzałam na szatyna powściągliwym wzrokiem unosząc brwi do góry.
- No dobra, dobra... - ułożył ręce w otwartej pozie. - Jestem Jason, ale wolałbym jednak, żebyś mówiła do mnie "Jess". - lewy kącik jego ust lekko powędrował ku górze.
- Załatwione. - również się uśmiechnęłam.
            Po chwili zrzędliwy głos kobiety znowu się odezwał.
- Jason, ty chuliganie, znowu każesz mi czekać pół dnia?
Przewrócił oczami i przeczesał włosy opadające mu na czoło. 
- Więc mówiłaś już jak się nazywasz? 
- Nie, jestem L... 
- L Bardzo ładne imię
- Ale ja jestem L...
- Doskonale to rozumiem, L. - położył mi rękę na ramieniu.
- Jason... ty nędzny próżniaku...
- Babciu, uwierz mi, że rozmowa z dziewczyną, która stoi dokładnie przede mną na naszej werandzie jest zdecydowanie lepszą rozrywką niż jedzenie twojej wodnistej zupy z kaczych nóżek.
- Co? Czy tutaj jest jakieś dziewczę?

            Drzwi się uchyliły i w przedsionku ukazała się stara siwowłosa kobieta z lampą naftową w ręku.
- Babciu... przypominam ci już dzisiaj piąty raz z rzędu, że jeszcze jest dzień.
- Kobieta zlustrowała wzrokiem lampę, po czym odstawiła ją na mały drewniany stolik.
Jess lekko nachylił się w moją stronę.  
- Cierpi na demencję. - szepnął do mnie. 
Kiwnęłam głową w geście zrozumienia. Starsza pani podniosła na mnie wzrok.
- Hmmm... a więc to ty jesteś tą dziewczyną. No... a myślałam, że już się ciebie nie doczekamy. Wejdź do środka dziecko, śmiało. - zachęciła mnie wskazując ręką drzwi. - Tylko szybko, bo zupa wystygnie. Jason, nie wlecz się tak i pomóż zamknąć drzwi starszej kobiecie, przecież wiesz jak ciężko się zamyka tę wielką masę drewnianej kłodziny... jak zwykle nie ma z ciebie żadnego pożytku. 

            Wchodząc do środka spostrzegłam, że dom jest umeblowany w nieco staromodnym stylu, ale zdecydowanie są tutaj lepsze warunki, niż u nas w Gradheim. Na prawo od schodów usytuowana była kuchnia. No proszę, nawet lodówka w miarę dobrze działa, pomyślałam. Po lewej stronie znajdował się stół z sześcioma siedzeniami i obrusem, lekko poplamionym konfiturami, a gdy szło się jeszcze dalej za tą małą prowizoryczną jadalnię, można było znaleźć się w całkiem przytulnym salonie z beżową miękką kanapą, telewizorem, regałem na książki i dużą ilością rozmaitych roślin, których nigdy wcześniej nie widziałam. To było chyba na bardziej oświetlone miejsce w tej ponurej małej chatce, jednak nie miałam na co narzekać. W porównaniu z moim wcześniejszym domem tutaj czułam się już jak jedną nogą w niebie. 


- Siadajcie. - nakazała starsza pani wlewając do misek przygotowany przez siebie płyn o tajemniczej zawartości.
Zajęłam miejsce, a Jess usiadł obok mnie. Odwróciłam się w drugą stronę i o mało nie zamarłam. Nagle nie wiadomo skąd przede mną pojawiła się jakaś dziewczynka. Na oko miała może z dwanaście lat, pewnie była w podobnym wieku co Prim.
            Prim... poczułam nagły ucisk w klatce piersiowej i dławienie w gardle. 
- Nie bój się jej, to Raven, młodsza siostra Jasona. - ochrypiały głos kobiety przywrócił mnie do rzeczywistości.
- Nie boję się jej, po prostu lekko mnie zaskoczyła. - odparłam.
- Często ma tendencję do pojawiania się znikąd i straszenia ludzi. - kobieta zaśmiała się, a jej głos był niski i dudniący.
- Jak widmo. - skwitował Jess. - Z tym, że zjawia się tylko wtedy, gdy czuje zapach jedzenia. 
            W końcu dostaliśmy posiłek. Spróbowałam gorącej zupy, która jednak nie okazała się być taka zła jak przypuszczałam na początku. 
- A więc zdradzisz mi w końcu swoje imię, dziecko? - zapytała staruszka.
- Jestem Katniss. 
- Nie pasuje do ciebie. - odrzekła. 
- Dlaczego?... - wybałuszyłam oczy ze zdziwienia.
- Za bardzo nietypowe i wymyślne, ja bym nazwała ciebie Rosalia. 
- Babciu, ale to nie jest twoja córka... - odezwał się chłopak. Nie wiem czy to mi się tylko zdawało, ale miałam wrażenie, że jego twarz przybrała nagle jakiś posępny wyraz. Czy tak się nazywała jego matka?
- Jak już wszyscy zjecie to pokażcie dziewczynie gdzie może się umyć, bo jest tak brudna jakby spędziła miesiąc na wojnie w okopach.
Poczułam się nieco zażenowana, gdy nagle wszyscy zaczęli się na mnie patrzeć jak na rozbitka.
- Nie jej wina, w końcu przez kilka dni musiała zmagać się z tym lasem i pewnie na własną rękę, bo udało jej się tu dotrzeć samej.
Staruszka zaczęła baczniej mi się przyglądać.
- Naprawdę dotarłaś tutaj sama? Jejku, Katniss, jesteś bardzo odważna! - krzyknęła rozentuzjazmowana Raven wysokim dziecięcym głosem.
- Dzięki. - uśmiechnęłam się do dziecka pokrzepiająco.
- Jak tylko dostanę meldunek to jutro pierwsze co robimy, to zajmujemy się twoim harmonogramem szkoleniowym, nie myśl sobie że przyjechałaś tu na wakacje. - rozkazała kobieta - A... i jak już będziecie na górze to pokażcie dziewczynie sypialnie, przecież nie będzie spała na podłodze. U Raven są dwa łóżka, ale jest też pokój gościnny. No... chyba że wolisz spać z moim wnukiem. 
- Babciu... 
Jess zasłonił twarz dłonią i zaczął się śmiać. 
- Chodź za mną. - powiedział.

           Podążyłam za chłopakiem po drewnianych schodach na górę, które trzeszczały tak samo jak te na werandzie. Na górze znajdował się wąski, ale za to długi korytarz, który mieścił cztery pokoje razem z łazienką. Wybrałam sobie pokój gościnny, ten na samym końcu. Potem pokazano mi łazienkę. 
            Nie wierzę... w tej chwili mój wzrok skoncentrowany był na wannie z normalnym prysznicem. 
            Najwyższym moim oczekiwaniem co do tego domu był dostatek ciepłej wody w misce, o wannie z prysznicem nie śmiałam nawet pomyśleć.
- No, to tutaj już zostawiam cię samą, chyba wiesz jak wszystko działa. - odezwał się chłopak.
- Właściwie to... nie do końca. - odpowiedziałam ledwie słyszalnym szeptem.
- No nie mów, że w Dwunastce nie ma pryszniców? 
Spojrzałam na niego.
- To znaczy... wiedziałem, że jest to jeden z tych biedniejszych dystryktów, ale... nie wiedziałem, że aż tak... - Jess napotkał mój wzrok. W jego oczach dało się zauważyć szczere współczucie. 


           Kiedy wytłumaczył mi co i jak, pozostawił mnie w samotności, a ja zaczęłam rozkoszować się bieżącą gorącą wodą. Kiedy zmyłam się z siebie cały brud, przebrałam się w czyste ubranie pozostawione dla mnie na grzejniku i poszłam w kierunku swojej sypialni. Dzisiejszy dzień był wykańczający, dlatego udało mi się zasnąć z łatwością.












11 komentarzy:

  1. Szczerze powiem , że na początku nie lubiłam Igrzysk Śmierci. Ale dzięki tobie chyba to uległo zmianie. Piszesz bardzo ciekawie , co do strony językowej nie mam nic. ,,Szata" bloga jest odpowiednia do tematu , a całość jest przemyślana. Nic dodać , nic ująć . Życzę sukcesów w pisaniu !
    Zapraszam do mnie :
    http://huntedgirl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę fajnie piszesz, podoba mi się ;3 Nie jestem fanką igrzysk śmierci, niestety, ale moja koleżanka bardzo lubi to polecę jej tego bloga :)
    zapraszam doc mnie : http://coolcookkate.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku, świetnie piszesz! Igrzyska śmierci lubię, ale dzięki tobie polubiłam jescze bardziej :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam igrzyska śmierci! <3
    A ty naprawdę super piszesz!
    Życzę powodzenia w dalszym pisaniu :)

    Zapraszam do mnie http://mypassionpaula.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy tylko ja zaczynając tą historię, mimo tego, że widziałam kod HTML, myślałam, że będzie ona podobna do tej w książce? Tylko ja? No cóż, pozytywnie mnie zaskoczyłaś.
    Wiesz, że czytając w głowie widziałam Katniss z trzema różnymi mężczyznami? Trzema! Czy ze mną jest coś nie tak, czy to przez nadmiar anime z wątkiem romantycznym i krwawym? *drapie się po głowie i śmieje*
    Twoje opowiadanie jest niebezpieczne! Serio. Jak zaczniesz je czytać, to wciąga Cię i nie chce wypuścić. Hmmm, tak przynajmniej było ze mną i moją przyjaciółką, której przeczytałam przez telefon dwa pierwsze rozdziały, ponieważ jest u dziadków, gdzie nie mam wi-fi.
    Jess *-* Ta postać zaciekawiła mnie jak na razie najbardziej. Nie dość, że przystojny, to jeszcze nie wiadomo co z jego matką. Odeszła? Zginęła?
    Co do błędów, to prawie ich nie ma,prócz "raczęł" zamiast "raczył" to tylko czasami zaczynasz zdanie tym samym słowem co ostatnio, no ale to nic strasznego.
    Wygląd? Mam tylko jedno słowo, a raczej dwa. Sugoi! Świetne! Nagłówek zrobiony bosko, tylko ten Peeta, jakby trochę latał ;) ale co tam.
    A teraz z innej beczki. Oglądałaś już Kosogłosa? Ja byłam z koleżanką na premierze. Nie wiem tylko czy to, że przeczytałam książkę trzy razy pomogło, czy zniszczyło film, bo przecież dopowiadałam sobie wiele informacji, których nie było w adaptacji. Czyli raczej skłaniam się ku tej pierwszej opcji.A Tobie jak się podobał?
    Scara

    OdpowiedzUsuń
  6. Jess <3 On mi tak bardzo przypomina Gale'a;
    A babcia Jasona to już przebija wszystkich xd
    Super ! + ja podobnie jak Scara, po pierwszym rozdziale czułam duże podobieństwo do IŚ, ale się pomyliłam i bardzo się z tego faktu cieszę = )
    Co do wyglądu bloga to jest świetny ! Normalnie nie poznałam :x
    Mam nadzieję, że na następny rozdział nie będziemy musieli zbyt długo czekać ! Pozdrawiam serdecznie :
    ~ Ringeril

    OdpowiedzUsuń
  7. A witam,witam,witam ♥
    Boże jak ja dawno nie zaglądałam ani na swoje blogi, a co dopiero innych :c
    No, ale bardzo dziękuję za twój komentarz na blogu moim i mojej przyjaciółki, to bardzo wiele dla nas znaczy, a twoje szczere i treściwe komentarze dają chyba największą motywację, i są bezcenne ♥
    Co do wyglądu bloga, jest on po prostu prześliczny. Gale i Katniss <3
    Ph. A ten się też tam wcisnął. xD Ogółem czekam na Galusia.
    No. Wracając. Kolorystyka bardzo mi się podoba i cały nagłówek, ale wydaje się jak dla mnie troszkę za mały, ale to chyba tylko moje wrażenie.
    Co do tego zielonego napisu nie mam zdania. Znaczy co do jego wyglądu. Nie wiem czemu : o A te małe są bardzo mało widoczne, chyba,że tak właśnie miało być : D Co do stron też mają bardzo fajny efekt, ale przymaławe : o
    Muszę przyznać,że już powoli zaczęłam zapominać treść twojego bloga, ale teraz chyba powoli wszystko sobie odświeżam i wiem o co chodzi ;3
    Bardzo spodobał mi się dobór większości słów, że się tak wyrażę. Ogółem bardzo fajnie ułożone zdania ! Całość jest bardzo ciekawa i z niecierpliwością czekam na dalsze wydarzania <3 Jess <3
    Taki słodki : D Czy gdzieś jest dostępne jego zdjęcie czy też jest to niemożliwe ?
    Jego babcia bezcenna xD Tak, od razu się ze sobą prześpią i wgl : D I ten fragment z kartami.. pewnie to tak dodatkowo itd. ale jakoś mnie zaintrygował..
    Uwielbiam twój styl pisania, twoją pomysłowość i kreatywność <3 Wielbię cię : D
    Oczywiście mam prośbę. Jeśli udostępnisz kolejny rozdział i miałabyś chwilę, to czy mogłabyś poinformować mnie na igrzyskaaaa.blogspot.com ? Byłabym ogromnie wdzięczna ;3 No i oczywiście zapraszam do siebie, gdzie w ciągu dwóch tygodni powinno się coś na pewno pojawić ;3
    To by było już chyba na tyle ;3
    Pozdrawiam serdecznie, życzę weny, dobrych ocen,odpoczynku w ferie <3
    I ogółem <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Jest genialnie! Uwielbiam tego bloga i to, jak piszesz! Rozdzialy bardzo szybko sie czyta i az chce sie wiecej i wiecej! Super wyglad!
    Zainteresowala mnie ogromnie ta historia i bede na pewno czytala dalsze rozdzialy i mam nadzieje, ze masz w zanadrzu duzo, duzo pomyslow :D
    Dziekuje Ci za taki szczery i dlugi komentarz na moim blogu :-) chyba pierwszy taki!
    Musze jeszcze przyznac, ze zainteresowal mnie ten Jason, a postac jego babci wydaje mi sie smieszna :D
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :-D kolejne rozdzialy juz w niedziele!
    www.natchniona-slowami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeju, wróciłaś! Nie myślałam, że tego dożyję. I tak, tak wiem, mam zapłon jak chińskie fajerwerki, że dopiero teraz się skapłam ;) Ładny masz szablon, ale wydaje mi się trochę za ciemny. I nie wiem, czy tworzenie osobnej zakładki do każdego rozdziału to dobry pomysł, ale w sumie.... w sumie to sama nie wiem. Może jednak?
    Ale tak szczerze, naprawdę się zdziwiłam. Reaktywować bloga z sierpnia? A wyszło ci to, nie powiem, całkiem zgrabnie - rozdział mnie zaciekawił, chcę wiedzieć co będzie dalej.
    Btw, właśnie skończyłam opowiadanie, które tak jak ty zaczęłam pisać w lipcu. Możesz luknąć, jak mi to wyszło. Niedługo pojawi się nowe - jak wymyślę, jakie będzie ;)
    Pozdrowienia z przezstrony.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. A tak wgl smuci mnie, że już tak długo nie ma rozdziału :c Kiedy się pojawi? . , www.natchniona-slowami.blogspot.com - nowy rozdział! :D www.pamietnik-any.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń